czwartek, 30 maja 2013

Czemu Cesc Fabregas przestał błyszczeć?

Mam nadzieję, że ten tekst spodoba się zarówno fanom Cesca, fanom Barcy jak i fanom Arsenalu, tudzież nawet reprezentacji Hiszpanii. Czemu go piszę? Po pierwsze wiadomo nie od dziś, że Cesc od lat jest moim pierwszym piłkarskim 'autorytetem', piłkarzem który wciągnął mnie w futbol i filozofię Arsenalu.  To własnie dzięki Cescowi Fabregasowi mogę do dziś nazywać się Goonerette.

Zainspirowana falą krytyki jaka spada na barki Cesca po każdym mniej udanym meczu w barwach Dumy Katalonii i zarówno chwałą jaka na niego spływa, gdy zdobędzie zwycięskiego gola, postanowiłam spisać to wszystko. To wszystko, co siedzi w mojej głowie od jakiegoś czasu i co nie jednokrotnie już wypowiadałam.


Fabregas jako niekwestionowana  gwiazda Arsenalu przez kilka lat z rzędu był głównym celem transferowym dla Barcelony. Nie zniechęciło ich nawet konsekwentne odmawianie transferu przez samego piłkarza. Ba, zatrudnili tak zwanych 'agentów' Pique, Puyola i Busquetsa, by Ci jeszcze bardziej podsycali atmosferę wokół kapitana Arsenalu. Opera mydlana trwała około 3 lat, wtedy to bowiem na ulicach Barcelony można było już znaleźć koszulki z nazwiskiem Fabregas i numerkiem 4, ale uwaga; nie było tam żadnych barw AFC, a jedynie FCB. Mnie osobiście jako fana Arsenalu i no cóż pora przyznać to publicznie: wielkiego antyfana Barcelony i wszystkiego (prawie) co z nią związane była to najbardziej irytująca rzecz z całego mojego pobytu w Katalonii.
No ale wracając do naszej gwiazdy; Po tych trzech latach ciągłego spekulowania i Cesc doszedł do wniosku, że może faktycznie tęskni za domem i chce wygrywać trofea (już niekoniecznie z Arsenalem tak jak obiecywał jeszcze kilka miesięcy wcześniej). Nikt z Kanonierów jednak nie zapałał do niego większą nienawiścią, bowiem od 3 lat każdy zdawał sobie sprawę z tego, że to tylko kwestia czasu kiedy Fabregas dołączy do drużyny Pepa Guardioli.  I dołączył... Dokładnie 15 sierpnia 2011 roku.  Transfer za kwotę, która jest kolejnym powodem dla fanów Barcelony do nienawidzenia gracza, który miał być ich gwiazdą. Nikt nie patrzy na to, że obiecujący zawodnik teraz wyceniany jest na 55 milionów euro, że chłopak sam dopłacił do własnego transferu czy też że na początku faktycznie spełniał swoją rolę wzorowo. 
Niestety stało się to, co miało miejsce podczas jego ostatniego sezonu w północnym Londynie. Długi okres leczenia kontuzji sprawił, że Cesc zagubił wyśmienitą formę, a jego rozwój zdaje się, że ustał na jednym i stałym poziomie. Na pewno osoby oglądające jego grę zarówno na angielskich boiskach, jak i hiszpańskich nie zgodzą się z tym przekonaniem. Przecież w Anglii Cesc błyszczał, a tutaj wydaje się być cieniem samego siebie.  Nic bardziej mylnego. I teraz zmierzamy do głównego tematu tej wypowiedzi. Zanim jednak przedstawię moją opinię, chciałabym udowodnić niedowiarkom, że Cesc Fabregas gra dla nich lepiej niż w swoim ostatnim sezonie w Arsenalu:

    



 (statystka jest nie pełna, ponieważ Barcelona w dniu wczorajszym rozegrała finał pucharu Katalonii z Espanyolem Barcelona, a już w niedzielę grają z Malagą)


No i doszliśmy do punktu, w którym odpowiem na pytanie postawione w tytule postu. Dlaczego Cesc Fabregas nie błyszczy jak dawniej? Dlaczego w drużynie Vilanovy najzwyczajniej nie ma dla niego miejsca?
Spotkałam się z opinią, że miejsce dla Fabregasa w Barcelonie było w momencie, w kórym grał  pod czujnym okiem jednego ze swoich idoli z dzieciństwa - Pepa Guardioli. Razem z odejściem przyszłego trenera Bayernu Monachium miejsce Cesca gdzieś zniknęło, a jego rola na boisku została mocno ograniczona.
Na początku sezonu miało to jeszcze jakiś sens: Iniesta wychodził do gry na skrzydle, a Cesc ustawiając się z Xavim, tak na prawdę zamieniał się miejscami z Messim. Kiedy Messi cofał się do tyłu - Fabregas biegł do przodu, kiedy to Cesc musiał wrócić po piłkę, jego miejsce zajmował Messi. W ten sposób Barcelona uniknęła luki w ataku, co poskutkowało zyskaniem tak wysokiej przewagi punktowej nad resztą drużyn z tabeli. Co się stało zatem z takim ustawieniem? Vilanova postanowił jednak przywrocić Iniestę do jego pierwotnej pozycji w środku boiska, a na skrzydle dawać szansę takim graczom jak nominalni skrzydłowi: Tello, Sanchez czy tez nominalnemu napastnikowi Davidovi Villi. Miejsce Cesca na boisku w magiczny sposób zniknęło. Wchodząc do gry był ustawiany przy Xavim lub Inieście, co przynosiło zazwyczaj marny skutek. Sprawiło to również, że kibice Barcelony szybko zaczęli się bulwersować o to, że 'lepiej grający Thiago siedzi na ławce, podczas gdy gra Cesc'. Na czym polega problem Cesca?
Moim skromnym zdaniem Cesc nigdy nie był typowym ŚP, a na takiej pozycji jest właśnie wystawiany w Barcelonie. Co prawda zaczynał na tej pozycji w Arsenalu, jednak Wenger i jego asystenci szybko zauważyli, że taki z niego środkowy pomocnik jak z koziej dupy trąbka. Dlatego w nowym sezonie stawiając wszystko na jedną kartę zaoferowali mu nowy kontrakt, w którym wyraźnie zaznaczyli, że chłopak otrzyma więcej okazji strzeleckich. Fabregas podpisał kontrakt, a w zamian za lojalność został osadzony na pozycji ofensywnego pomocnika. Na pozycji jaka do tego czasu nie występowała w Arsenalu. Wenger bowiem nie tylko zmienił rolę samego gracza, ale także całe ustawienie zespołu. Fabregas odwdzięczył się pięknym za nad podobne, zdobywając 21 - takiej sumy nie powstydziłby się żaden rasowy napastnik, dokładnie tyle samo na liczniku w tym sezonie, ma Theo Walcott.  Pozycja ofensywnego pomocnika leżała Fabregasowi na prawdę dobrze, a on sam zaczął się rozwijać i zjednywać sobie zaufanie nie tylko fanów i Arsene Wengera, ale także Vincente Del Bosque - selekcjonera reprezentacji Hiszpanii. To właśnie tam pierwszy raz wystąpił na pozycji fałszywej 9 i zadziwił całą Europę. Zdobył gole na wagę, jak się później okazało drugiego z rzędu mistrzostwa Europy. Teraz znajduje swoje miejsce na boisku w miejsce kontuzjowanego Messiego. Jednak dla kibiców Barcelony to nadal za wiele, bo jakim prawem nie gra tam Villa? Albo czemu w pierwszej linii nie ma Tello, Villi, Sancheza/Pedro? Mówią, że Polakowi nigdy nie dogodzisz, a Katalończycy są do nas podobni. Jeśli chodzi o ten aspekt podobieństwa: zgadzam się w stu procentach (mimo, że nie uznaje Katalonii jako odrębnej narodowości). Fabregas po raz kolejny udowodnił swoją przydatność dla Barcelony strzelając wczoraj bramkę na wagę konkursu rzutów karnych, po którym Barcelona zatriumfowała nad innymi katalońskimi zespołami. Dzisiaj prawdopodobnie wznoszą go na wyżyny, ale w weekend będą już rozpaczać, że na boisko wybiega on a nie Thiago.

Dla ludzi, którzy mają jego talent głęboko w poważaniu nadal robi za mało. Czy miejsce dla Cesca jest zatem nadal w Barcelonie? Moim zdaniem nie. I nie mówię tego jako fan Arsenalu, tudzież Fabregasa. Nie skreśliłam jego transferu ze względu na to, że przeszedł do tej znienawidzonej Barcelony. Każdy powinien móc spróbować swoich sił w wielkim klubie. I Cesc spróbował. Pech chciał, że nie wpasował się w idealny zespół... Cesc Fabregas nie ma szansy zabłyśnięcia w tej drużynie ze względu na kilka aspektów:
1) brak pozycji jaką preferuje na boisku
2) brak mentora, który byłby w stanie zmotywować go do pracy na boisku ( bądź, co bądź nie przychodził do Barcelony dla Tito, ani dla kumpli z boiska)
3) ciągłe obsadzanie na pozycji fałszywej 9 blokuje jego rozwój i wartość rynkową
4) grzanie ławki rezerwowych to robota Nasriego,  a nie Fabregasa. ;)

Notowania Cesc na rynku transferowym.

Możliwość wywalczenia miejsce w pierwszej jedenastce reprezentacji Hiszpanii na Mistrzostwach Świata w Hiszpanii to na pewno ogromny zaszczyt, jednak i o to należy walczyć. A ta walka zdaje się być ograniczona przez występowanie w Barcelonie. Nie zdziwmy się jeśli za rok to niedoceniany Cazorla szybciej zawita w pierwszej jedenastce niż pocieszny i ambitny Cesc. Jedynym słusznym wyjściem zdaje się powrót do Anglii, do Arsenalu.... Ale i tutaj rodzi się nowe pytanie i zarazem problem: czy w AFC jest nadal dla niego miejsce?  

Zostawiam Was dzisiaj z tym pytaniem i czekam na Wasze opinie. Nie wiem czy napisałam zrozumiale to co chciałam przekazać... Jeśli nie to śmiało pytajcie w komentarzach i tutaj. Możecie tam pytać o cokolwiek chcecie. Co więcej w pasku bocznym bloga pojawiła się ankieta, prosiłabym o zagłosowanie ułatwi mi to napisanie dla Was kolejnego posta. Jeśli macie też jakieś inne pomysły o czym chcielibyście tutaj przeczytać: piszcie w komentarzach. A póki co, czekam na opinie odnośnie dzisiejszego tematu rozważań. 

czwartek, 16 maja 2013

Walcott vs Higuain czyli czy Gonzalo jest brakującym ogniwem?




Podczas gdy sezon chyli się ku końcowi rozpoczyna się sezon na transfery. Transfery i transferowe pogłoski.  Dzisiaj czytając jeden z angielskich blogów poświęconych w pełni Kanonierom naszła mnie pewna myśl. Myśl, którą chcę się z Wami podzielić.

Od kilku miesięcy słychać pogłoski o zainteresowaniu Arsenalu napastnikiem Realu Madryt Gonzalo Higuainem. W ciągu ostatnich dni te pogłoski nasiliły się, a sam zawodnik i jego styl gry został porównany do tego Arsenalu. Dlatego dzisiaj to ja postanowiłam porównać go do innego piłkarza The Gunners - Theo Walcotta.





Przy opisie snajpera Realu Madryt jako jego główne pozytywne cechy wymienia się: dobre tempo, szybkość, umiejętność znajdowania sobie miejsca i 'rozciągania' obrony przeciwnika. Kolejną cechą Argentyńczyka jest to, że potrafi przeprowadzać szybkie kontrataki i potrafi prowadzić piłkę przy nodze, jednocześnie nie bojąc się gry jeden na jeden. Dodatkowo dysponuje szeroką gamą podań i potrafi na prawdę dobrze podawać piłkę. Ponadto potrafi świetnie wykończyć akcję i nie boi się strzelać z daleka. Jednak każdy piłkarz posiada jakąś wadę. Nie ma chyba piłkarza idealnego: Gonzalo bowiem jest znany z tego, że często marnuje strzeleckie okazje oraz praktycznie nie istnieje w powietrzu.  

Pytanie do Kanonierów lub innych osób oglądających Premiere League: czy ta charakterystyka nie wydaje Wam się dziwnie znajoma? Po co wydawać 22 miliony funtów na kogoś kogo już posiadamy w swoim składzie. Baa... Kogoś kto dopiero co odnowił kontrakt i nie wydaje się, żeby aktualnie wybierał się do innego klubu....  O kim mówię? Oczywiście o Theo Walcotcie.  Chłopak zaliczył aktualnie swój najlepszy sezon, a pod względem zdobytych goli nie ustępuje chociażby dobrze znanemu i wracającemu do formy Fernando Torresowi. Więc czy może być lepiej? Oczywiście. Na korzyść dodatkowo przemawia fakt, że jest on już w pełni zaaklimatyzowany w Londynie, podczas gdy 26-letni Argentyńczyk będzie miał z tym dopiero do czynienia. Co prawda aklimatyzacja może okazać się sukcesem jak w przypadku Cazorli, Podolskiego czy Nacho, ale może równie mocno okazać się fiaskiem. Higuain miał bowiem problem z aklimatyzacją podczas swojego pierwszego sezonu w barwach Królewskich. Wtedy w 19 rozegranych meczach trafił do siatki jedynie 2 razy. Później było już tylko gorzej, a w efekcie stracił miejsce w składzie na rzecz van Nistelrooya. Jednak moment przełamania nadszedł podczas kontuzji Holendra, Gonzalo bowiem pomógł najpierw obronić tytuł mistzra Hiszpanii, a w kolejnym sezonie zdobył 22 gole.  Przez prasę w dalszym ciągu uważany jest za wielki talent tylko czy jego 17 goli w sezonie jest tym czego szuka Arsenal? Czy kolejny obunożny gracz wypełni lukę? Czy musimy wydawać 22 miliony na kolejnego gracza bez przyszłości? Czy Higuain faktycznie pasuje do stylu gry Kanonierów?

Prezentuje Wam teraz podsumowanie sezonów w wykonaniu tej dwójki. Myślę, że każdy jest w stanie wyciągnąć odpowiednie wnioski.






Jedno jest pewne: Gonzalo Higuain to na pewno wielkie nazwisko. Ale czy jest to gwiazda, której szukamy? Czy to na niego Wenger powinien wydać grube miliony? Czy może jednak rozejrzeć się, chociażby w lidze angielskiej za podobnie usposobionym piłkarzem? Ja sprawę widzę jasno. Higuain nie jest brakującym ogniwem i nie zostanie nim dopóki w składzie mamy Walcotta. Na tą chwilę mógłby on zostać jedynie jego zmiennikiem, bo niestety nawet statystykę ma gorszą. Zostawiam Was dzisiaj z tą refleksją. Miło by było poznać jednak zdanie każdego z Was. Każdego z osobna. 

XOXO,
Nat

P.S. Najnowsze plotki donoszą, że Arsenal już podpisał 5-letni kontrakt z napastnikiem Realu Madryt.